Kto pamięta jeszcze świat bez Internetu? Przyszło mi do głowy to pytanie, bo ostatnio jakoś sporo rozmyślam na poważnie: o tempie zmian, których doświadczamy jako ludzkość. A katalizatorem tych rozważań był oczywiście ChatGPT.
Wróciłam wspomnieniami do 1994 roku. Byłam wtedy na trzymiesięcznym stypendium w Irlandii i spodziewałam się swojego pierwszego dziecka. Jako przyszła młoda mama czułam duży niepokój z daleka od rodziny. Brakowało mi bardzo kontaktu, wsparcia, rozmowy. W tamtym czasie jedynymi dostępnymi formami komunikacji był ”snail mail”, czyli tradycyjna poczta oraz (horrendalnie kosztowne) rozmowy telefoniczne.
Pewnego dnia moja współlokatorka wpadła do naszego pokoju z elektryzującą wiadomością: jest coś takiego jak Internet i możemy mieć do tego czegoś dostęp w laboratorium na USG (University Collage Galway). Oczywiście korzystając z komputerów z systemem operacyjnym DOS 😊. To na jednym końcu…. A drugi koniec tego tajemniczego wynalazku był w Lublinie, moim rodzinnym mieście i tylko prawdopodobnie w jednym miejscu – w gabinecie Dziekana ds. nauki na Politechnice.
Aż trudno w to uwierzyć, ale naprawdę tak było. Korzystając z uprzejmości pana Dziekana umawiałam się z bliskimi na konkretny dzień i godzinę, siadaliśmy przed swoimi ekranami oddzieleni tysiącem kilometrów z hakiem i prowadziliśmy coś, co dziś można nazwać „chatem”. Tyle, że opóźnienie w odbiorze wiadomości wynosiło kilkanaście minut. Ale co tam… Radości i tak nie było końca.
Dzisiaj, prawie 30 lat później, na co dzień nawet nie myślę, że komunikacja jest instant. Przeważnie nie rozważam, że bez telefonu z dostępem do sieci czuję się wybrakowana. Nie robię tego, bo pędzę. Aż do teraz, kiedy zaczynam doświadczać niepewności. Bo NIE WIEM… Nie wiem, czy wymieniając z kimś korespondencję piszę z realną osobą czy z algorytmem. Nie wiem, czy kompetencje, które prezentuje są jej/jego czy może zlecił przygotowanie rozmowy kwalifikacyjnej AI. Nie wiem, czy pracując zdalnie naprawdę wykonuje swoje obowiązki, czy „klika” za niego program. NIE WIEM…
Kiedy świadomie dotykam tych i innych NIE WIEM rozumiem, dlaczego dla wielu osób jest to trudne doświadczenie, czasami wykraczające poza zasoby, którymi dysponują. Rozumiem, dlaczego coraz trudniej radzić sobie psychicznie z tak nieprzewidywalną rzeczywistością. Ale wiedząc, że nie jestem w tym sama odczuwam ulgę – jest mi odrobinę lżej. Kiedy napięcie spada, zaczynam być ciekawa. Do czego nas doprowadzi chęć poznania i zrozumienia więcej i więcej?
Wyobrażam sobie, że kolejne trzydzieści lat zmienią oblicze tej ziemi. W jaki sposób? NIE WIEM…
A Ty wiesz, czy to ja napisałam ten tekst?